sobota, 26 października 2013

Cz. 3 - Dalsze poszukiwania i tajemnicze porwanie.

   Oto część trzecia. Tak, wiem, że bardzo późno, ale szkoła i sprawy prywatne nie pozwalały nam pisać. A teraz przejdźmy do rzeczy... Miłego czytania!

   Fallon oraz Daruko wyszli na wyprawę ratowniczą. Nico miała zostać ze zwierzyną, lecz ona nie lubi słuchać rozkazów. W dodatku z siostrą jest nierozłączna, tak więc wyruszyła za nimi. Fallon wpierw nie wiedziała o tym, że siostra ją śledzi. Trzeba przyznać, że była bardzo dobrym szpiegiem. W końcu wadera i basior zrobili przerwę od ciągłego maszerowania.
- Jest tu gdzieś woda..? – Spojrzał na waderę.
- Mnie się pytasz? Nigdy tu nie byłam. Może jest może nie ma. – Burknęła.
- Myślisz, że Nico zostanie z sarną?
- Jak znam życie to.. – Nie dokończyła, gdyż leżała już na ziemi, a Nico z wywalonym jęzorem i merdającym ogonem ‘’Leżała” na niej.
- Hej~! – Krzyknęła i dalej cieszyła się nie wiadomo z czego.
- Miałaś zostać z jedzeniem.
- Jedzenie jest tutaj! – usiadła i pokazała na swój gruby brzuchol.
- Ale.. Eh.. Miało być dla nas jeszcze – Westchnęła cicho i się położyła.
- Narzekasz – Nico zaczęła się bawić ogonem od Fallon, który delikatnie omiatał ziemie. Noc nie należała do najcieplejszych, ale wadery i basior położyli się obok siebie, tym samym ocieplając się. Poranek dla Nico i Daruko był dość dziwny, bo gdy się obudzili to Fallon nie było.
- Hmm... Fallon bawi się z nami w chowanego! – Nico zaczęła się cieszyć.
- Eh… Nico.. Ona się nie bawi. Pewnie poszła poszukać czegoś do jedzenia.. Usiądź i bądź poważna..
- Fall! Widzę Cię!
- Siad. – Wadera usiadła, a Fallon podeszła spokojnie z dwoma królikami na grzbiecie. – Teraz.. Możesz się cieszyć. – Nico zaczęła się cieszyć jak dziecko a Daruko patrzył na to ze zdziwieniem.
- To się nazywa cieszenie się na zawołanie.. – Mruknął i uśmiechnął się pod nosem. Szybko zjedli zdobycze i wyruszyli dalej. Granatowa sierść wadery była delikatnie muskana przez wiatr, a ogon falował na wietrze. Cóż.. Nico latała za wszystkim co się poruszało i wyglądało na zabawkę. Samiec szedł spokojnie za Fallon, w końcu wyrównał z nią krok i zaczął rozmowę.
- Wiesz co… Zastanawiałem się nad tym.. Czy jakby wataha miała więcej członków to mógłbym być Bethą?
- Nie. – Odrzekła szybko, ale spokojnie.
- C-Czemu? – Dalej drążył temat, co mu raczej na dobre nie szło.
- Bo śnieg mi ukradli. – Cicho odwarknęła. – Nico zostaw ten krzak!
- Ja pytam poważnie.
- A ja odpowiadam poważnie. Nico powiedziałam coś?!
- Już, już.. – Jeszcze zdążyła walnąć parę razy ten krzak.
- Fallon! Chodź raz bądź poważna!
- A może w ogóle nie jestem? – Spojrzała na niego ironicznym wzrokiem. – Musisz zdać parę egzaminów i w ogóle.. Trochę to zajmie, a jak na razie mamy tylko 3 poważne wilki i dwóch debili, więc nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz mieć watahę z nimi.
- No, ale jak coś to będę mógł być? – Uśmiechnął się do niej myśląc, że to pomoże.
- Nie wiem. Zastanowię się.
Tym czasem u Taylora i Dantego.
- Dante, debilu chodź – warknął basior na młodszego, który był wystraszony i ledwo szedł.
- Zamknij się… Wiesz, że nie powinniśmy tu być… Nie wolno nam.
- Przesadzasz, Mi wszystko wolno – Zaśmiał się cicho i szedł naprzód.
- Ale.. – Otworzył szeroko oczy i ciarki mu przeszły po całym ciele na dźwięk złamanej gałązki. – Tay! Chodźmy już stąd..
- Musimy znaleźć wodę, nie?
- Tak.. ale nie tutaj!
- Nie wrzeszcz… Bo obudzisz kogoś – Samiec szedł wesoły, że znajdzie wodę, lecz mylił się co do bezpieczeństwa.
- TAYLOR! – Dante wydarł się na cały głos – COŚ MNIE ZŁAPAŁO! TAY! – Miał łzy w oczach i patrzył na niego z przerażeniem. Wbił pazury w ziemie, by jakoś się utrzymać. – TAY POMÓŻ! TAY! – Próbował się jakoś wyrwać, ale na darmo. Widział tylko przerażony pysk Taylora, po chwili jednak basior uciekł z przerażeniem, zostawiając przyjaciela na pastwę wroga – TAY~! – Basior, który odbiegł mógł usłyszeć cichy dźwięk swojego imienia i piski wilka. Biegł na ślepo i jak najdalej. Po chwili ujrzał lekki zarys jakiegoś promyka, więc jak najszybciej tam się udał. No cóż.. Jak widać los tak chciał i jak wybiegł na powierzchnię trafił prosto na Fallon.
- TAYLOR?! – Warknęła zrzucając go z siebie.
- Tak to ja! – Szybko wstał i się otrzepał. – A myślałaś, że kto!
- Gdzie Dante?
- Ymm… Coś go porwało. – uśmiechnął się i usiadł cały zasapany.
- Co?! Byliście u Obcych[i]?
-Tak!
- Po cholerę?!
- Dla wody, ale Dante jakiś taki słaby.. – Zaczął się śmiać a Fallon była coraz bardziej wkurzona.
- Taylor czy Ty wiesz co zrobiłeś?! Czy masz za mały łeb by to pojąć?! Już wole Dantego niż Ciebie za brata! Zawsze gdy jest źle, uciekasz z podkulonym ogonem! Tak było w dzieciństwie jak i teraz!
- Nie moja wina, że wy się pchałyście na tą kłodę...
- Gdyby nie ta kłoda Ciebie już by tu nie było!
- Zdziwiłabyś się. Żył bym se w jakiejś watasze w której jest coś do żarcia i picia. I jest to normalna wataha, a nie jak ta. Pozbierana z jakimś tchórzem, powaloną siostrą, lizusem i jakąś gnidą, która uważa się za pępka świata!
- Coś Ty powiedział?! – Fallon najeżyła sierść i ukazała śnieżnobiałe zębiska.
- Powaloną siostrą...? – Nico na niego spojrzała i spuściła łeb.
- Lizusem? Chyba śnisz!
- Teraz Ty idziesz szukać Dantego, po drodze masz się do nas nie odzywać, a jeśli Cię coś zaatakuje, nie zareagujemy... - warknęła chłodno wadera przeszywając brata zabójczym spojrzeniem...


~*KONIEC*~

I tutaj jest koniec części trzeciej. Następną część będzie pisać Nico. Bo Mi się z deka mózg przegrzał xD

~*Zapowiedź*~
W Następnej części przekonamy się co wygra, strach Taylora czy jednak przebudzisię w nim odwaga [ Jakby ją jeszcze miał.. Nie ważne xD ]. Czy Nico się zmieni przez słowa brata? Co się stało z Dante? Ktoś go odnajdzie... tylko kto? Tego dowiecie się w następnej części... Do zobaczenia w kolejnej części przygód naszych bohaterów!

[i] Tutaj nazwa własna ze względu na brak pomysłu nazwy. Z czasem umieścimy jak To wygląda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz